Menu Content/Inhalt
Na początek! arrow Pozdrowienia z nowych domów
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Pozdrowienia z nowych domów
Fila

Pozdrawiamy gorąco z nowego domu. Teraz Fila nazywa się Funia. Zostala adoptowana 27 września 2011 r. Początki nie były najlepsze pierwsze 3 dni Funia przesiedziała schowana głęboko pod szafkami w kuchni. Na 4 dzień coś się zmieniło Funia z dzikiego kota przeobraziła się w miłego łasucha spragnionego pieszczot. Nie schodzi z kolan, najlepiej czuje się przy boku swojej żywicielki :). Jest bardzo grzeczna i mądra. Wszystkim nam się wydaje że jest u nas od zawsze.

Bardzo lubi spać w ciepłym łóżku i  przy kaloryferze, nawet zaczyna się przyzwyczajać do hałasu - w naszym domu mamy trzech synów, którzy bardzo polubili Funię.

 
Grafit pozdrawia!

Otrzymaliśmy informację, że kotek Grafit, który na początku września znalazł nowy dom bardzo szybko przywykł do nowych warunków. Otrzymał nowe imię Fotonkoton i szybko okazał się miłym, psotnym i towarzyskim kociakiem. Fotonek towarzyszy nam we wszystkich pracach domowych, wykorzystuje każdą okazję do przytulenia się i pomruczenia.

 
Tadeusz i Czarnuszek z Wesołej Kompanii

Otrzymaliśmy pozdrowienia od Czarnuszka i Tadeusza z Wesołej Kompanii - obecnie Rysia - i jego kolegi Smile
Na załączonych obrazkach można zauważyć, że - jak przystało na prawdziwego kota - Czarnuszek większą część swego życia spędza na spaniu.

 
Krówek w nowym domu

Witamy :)

Na początku lipca, adoptowaliśmy prześlicznego kocura imieniem Krówek. Kotek mieszka na wsi u mojej babci, która świata poza nim nie widzi.

Pierwszy tydzień Krówek przebywał u nas w mieszkaniu w Białymstoku, gdyż dopiero w następnym tygodniu mieliśmy zapewniony transport do babci. Jednak już w tym momencie wszyscy oszaleliśmy na jego punkcie. Taki pocieszny miziak przewrócił nasze życie do góry nogami, wszędzie go było pełno, szybko się zaklimatyzował, pokazał też swoją osobistą kulturę, załatwiając swoje potrzeby do prowizorycznej kuwety.

Po szczęśliwym tygodniu nadszedł dzień wyjazdu do dziadków. 80km podróż kocur zniósł dzielnie. Zostaliśmy z nim ponad tydzień, aby obserwować go i pomóc zaklimatyzować się w stałym już miejscu. I tutaj wyszła jego jego prawdziwa kocia natura. Wszakże nasze mieszkanie nie takie małe, ale tyle przestrzeni co ma babcia dopiero przewróciły mu w głowie. Zapoznał się z każdym pokojem, jednak jego ulubionym miejscem jest strych i schody do niego prowadzące. Ma tam tyle miejsca, tyle ciekawych rzeczy wokół i piękny widok z góry na wszystko co dzieje się w domu.

Po kilku dniach przyszła pora wypuszczenia na podwórko. Z drżeniem serca otworzyliśmy drzwi (wcześniej sam Krówek zauważył, że to jest to miejsce, gdzie wszyscy wychodzą, "znikają", więc i on coraz częściej siadał pod tymi drzwiami) i wypuściliśmy kocura. Najpierw powoli obwąchał schody, by ruszyć do ogrodu, który jest na przeciwko domu. Po krótkim spacerze, wrócił do domu, zakręcił się po pokojach i ponownie wyszedł na dwór. Od tego momentu, kocur wychodził na podwórko, poznawał pokolei każdą część podwórka (jest bardzo duże), wszystkie skrytki, piwnice, zakamarki. Szybko znalazł swoje ulubione miejsca, gdzie lubi wypoczywać.

Z relacji babci, dowiaduje się ciekawych szczegółów z życia kotka. Jest on niezwykle ruchliwym kocurem, który szaleje po podwórku i łapie wszystko co się rusza. Były już: myszki, ptaki, żaby, jaszczurki.. Na nasze szczęście nie zjada tego, tylko "bawi się" ofiarą. Jego bystre, wielkie oczka wskazują, że jest tam naprawdę szczęśliwy. Kotek załatwia się do kuwety albo na podwórku. Ma apetyt, jest rozpieszczany, głaskany ,przytulany za co odwdzięcza się pięknym mruczeniem. Lubi bawić się sznurkiem, skakać po łóżkach, ma swoje miejsce w fotelu w pokoju.

Gdy odwiedzamy go, przybiega radośnie i nie odstępuje na krok (ostatnio jak byliśmy upolował myszkę - przyniósł ją, położył obok nas i bawił się nią prawie godzinę!). I najważniejsza rzecz - kocur na życzenie babci ma zmienione imię, na którę już reaguje. Krówek to Mruczek.

Reasumując: Mruczek jest szczęśliwy, babcia jest szczęśliwa, dziadek jest zadowolony, my jesteśmy stęsknieni :(

Pozdrowienia i podziękowania dla Pani Ani, która pięknie opiekowała się Krówkiem-Mruczkiem, dla Pani Agaty, która odpowiedziała na moje ogłoszenie, a także dla wszystkich związanych z fundacją. Dziękujemy za cudownego kota.

Kasia z rodziną

 
Tygryska w nowym domu

Kotka zaskakująco świetnie zniosła 7 kilometrową podróż samochodem - coś jakby miała psi gen, bo z zaciekawieniem oglądała wszystko co działo się za szybą i była baaaardzo spokojna. Pierwsze minuty w nowym domu to oczywiście poznanie wszystkich kątów i... poszukiwanie ewentualnych rywali terytorialnych. Widac, że naprawdę lubi być numerem 1. O istnieniu jaszczurki Kazi nie wie, więc pewnie jej to nie przeszkadza :)

Trochę całego stresu związanego z przeprowadzką najwyraźniej dobrze wpłynęło na apetyt, miska poszła w mig. A potem... aklimatyzacja i czas zabawy. Wreszcie tygryska po 2 godzinach pobytu odkryła wszystkie karty, czyli to, że jest straszną pieszczochą i lubi zabawy czymkolwiek (wystarczył kawałek uciętego kabla od internetu).

A potem przyszedł czas na krótką sesję, którą i tak starala się dzielnie ignorować mimo wkurzającej lampy błyskowej. Niestety nici ze wspaniałego pozowania ale będzie jeszcze wiele okazji. Najważniejsze, że Tygryska szybko polubiła się z synem Gerardem.

 
««  start « poprz. 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 nast.  » koniec »»

Pozycje :: 161 - 170 z 296