Minął już ponad tydzień od zmiany miejsca zamieszkania Pędzla. Wszystko przebiegło pomyślnie, no, pomijając kilka wpadek Naszego puchatego Ulubieńca. Pierwszego dnia, po przybyciu do mieszkania z zainteresowaniem zwiedzał całą naszą posiadłość czyli 2 pokoje, kuchnię i łazienkę. Rozstawił najważniejsze oprzyrządowanie tj. kuwetę, miski do jedzenia itp :) dogadaliśmy się ;)
Po przespanej spokojnie caluuuuuuśkiej nocy w sobotę zgłębiał tajniki mieszkania - tak naprawdę to ciągle włazi w jakieś zakamarki. Od początku tygodnia zdążył odwiedzić weterynarza, wannę z odkręconym prysznicem - co mu się zdecydowanie nie spodobało - górne półki z kaktusami (do tej pory zastanawiamy się jak się wspiął praktycznie pod sufit?). Pędzel ma kolegów - chomika, którego nie atakuje oraz rybki - telewizję interaktywną. Rzuca się na szybę i macha łapami próbując złapać rybki :)
Ogólnie zachowuje się grzecznie chociaż wiadomo - musi czasami narozrabiać. Co do jedzenia to faktycznie - wsadza nosa dotalerza :) Towarzyszy nam zawsze kiedy kierujemy się do kuchni :) Ulubione zajęcia - relaksacja, jedzenie, relaksacja, zabawa, relaksacja, spanie... ;)
Zmieniony ( 17.12.2010. )
Mruczeńka i Agnelka pozdrawiają Janię
W czerwcu ubiegłego roku dwie kicie - Mruczeńka i Agnelka znalazły nowy dom. Kicie mają się dobrze, są piękne, zadbane, na pewno kochane, "uśmiechnięte", trochę leniwe i szczęśliwe. Wcześniej mieszkały one w DT u Jani.
Mrusia i Nela (tak zdrobniale nazywają się teraz kicie) są zdrowe i wesołe. Bardzo serdecznie pozdrawiają całe Kotkowo, a w szczególności panią Janinę, Jej Męża i Rysia - brata Mruni.
Słoniś vel Niuniek pozdrawia kotkowo
Witam całe kotkowo i moich dawnych opiekunów :)
Niedługo minie miesiąc odkąd mieszkam w moim nowym domku. Zaaklimatyzowałem się bez problemu i dobrze czułem się tu już drugiego dnia pobytu. Mam swoje zawsze pełne miseczki i czystą kuwetkę, o które dba moja nowa mama. Tata natomiast ciągle kupuje i wymyśla mi jakieś nowe zabawki. Cały pokój jest przeznaczony na tzw. koci plac zabaw. Niestety troszkę sobie pochorowałem i musiałem często chodzić do pani doktor, ale wszystko już jest w porządku. Koci katar minął, a ja już nawet nie pamiętam igiełek wbijanych w moje futerko i podawanych antybiotyków.
Jestem bardzo zadowolony, choć jak to chłopak - nieco rozrabiam... Wyznaję zasadę, że dzień bez psot to dzień stracony, czym przyprawiam moją mamę o ból głowy, ale i tak mnie bardzo kochają, bo nikt tak jak ja nie będzie głośno mruczał do snu :)
Zaskakuję domowników także moim zamiłowaniem do wody. Tata do tej pory ma oczy jak 5 zł, gdy widzi jak wskakuję do zlewu i mama odkręca mi kran z ciepłą wodą do zabawy, albo jak wpadam pod włączony prysznic i wcale nie uciekam. Może powinienem nazywać się Wodnik?:)
Dobrze, kończę już pisać, bo mama zaraz mi da pewnie coś dobrego do jedzenia, a poza tym dziś ma przyjechać kurier z kolejnym kartonem mojej ulubionej Bozity - już się nie mogę doczekać :)
Serdecznie pozdrawiam wszystkich - Słoniś vel. Niuniek, a także Ewa i Jurek :)
Cindy w nowym domu
Cindy jest bardzo grzeczna i uwielbia siedzieć na parapecie oraz wszędzie tam, gdzie siadają jej opikunowie. Teraz ma nową zabawkę, czyli dużą mysz na gumce... Normalnie trzeba jej zabierać i chować tą zabawkę bo nie można jej od oderwać od zabawy :)
Hubert w nowym domu
Otrzymaliśmy kilka fotek kota, który obecnie nazywa się Hubert de Givenchy. Kilka dni zajęła mu aklimatyzacja w nowym miejscu, na początku chował się pod łóżko, bał się większego od siebie Mruczka i każdego nowego dla niego dźwięku. Teraz jest władcą absolutnym i jedynym całego mieszkania.
Mruczek już się wyprowadził.
Jest kotem strasznie żywym, i kochanym. Mruczy jak stado gołębi, je za dwa dorosłe koty i tylko miauczenie mu nie wychodzi... Ale to jego urok, jest słodki :)