Umierałam wiele dni... |
To miało być zwykłe polowanie - u nas kotów się nie rozpieszcza, musiałam polować żeby przeżyć. Jakieś żelastwo złapało mnie za łapkę. Na początku byłam nieprzytomna z bólu. Płakałam rozpaczliwie ale nikt się nie zainteresował. Nikt mi nie pomógł. Osłabłam, leżałam czekając na śmierć jak na wybawienie. Żeby już tylko tak nie bolało. Kiedy mnie znaleziono prawie nic nie ważyłam a łapka – no cóż, po prostu odpadła. Nie miałam siły się podnieść – tylko mruczałam. Może mnie uśpią i ten koszmar się skończy?
Ale dali jeść, po troszeczku. Pogłaskali po zmierzwionym footerku. Pani szepnęła mi do uszka – nie martw się koteczku, będziesz jeszcze szczęśliwa. Czy będę? Czy ktoś mnie zechce taką bez łapki? BO myszy to już chyba sobie nie upoluję? :( Puszek to śliczna długowłosa koteczka. Wpadła we wnyki, wiele wycierpiała, straciła łapkę. W jej ciałku znaleziono też śrut – jakiś „myśliwy” do niej strzelał.
Potrzebuje pieniążków na pokrycie kosztów operacji usunięcia resztek łapki, oczyszczenia, badań krwi i hospitalizacji (ok 500zł) Jeszcze bardziej potrzebuje kochającego domu, który doceni tą wyjątkową, dzielną koteczkę. Jeśli ktoś chciałby wspomóc kicię to można wpłacić pieniążki Nr konta: 87 1540 1216 2054 4458 2306 0001 z dopiskiem "Dla Puszka" Można też wesprzeć zbiórkę: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/umieralamwieledni
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|