Hurra wakacje!! Pakujemy ciuszki do walizek, prowiant i napoje. Jeszcze tylko kota w karton, na ulicę i w drogę...
Kartonik - biedaczek znaleziony w kartonie. Dramatycznie odwodniony, z niemierzalna temperatują. Ktoś go paskudnie zawiódł. Ktoś doprowadził do tego stanu :( Walczył bardzo dzielnie. Niestety - jego szanse od początku byly marne. Nie udał się go uratować, odszedł po ciuchutku Jego los jest ostrzeżeniem dla wszystkich którzy twierdzą, że kot "sobie poradzi". Otóż nie, nie poradzi. Wystawiając go za drzwi jesteś odpowiedzialny za jego cierpienie i śmierć.
Próbowaliśmy go ratować, do zapłacenia będzie ok 400 zł :( Jeślli ktoś chciałby pomóc... Można wpłacać na konto z dopiskiem "Kartonik" Bank: BOŚ SA O. w Bialymstoku
Nr konta: 87 1540 1216 2054 4458 2306 0001
Miało być optymistycznie :(
Miało być optymistycznie :(
Dwie piękne dziewczyny wyrwane z tragicznych warunków. Długo leczone i kiedy wydawał się, że będzie już dobrze dopadł je wirus. Jednej kotuni nie dało się uratować - była zbyt wycieńczona by stawić czoła chorobie. Druga dochodzi do siebie, rozgląda za dobrym domkiem. Ale los tych koteczek to dowód na to, że uroda i piekne futro nie są gwarancją dobrej przyszłości. Słodkie puchate kocięta wcale nie muszą cieszyć się względami do końca swych dni.
Dlatego zanim stwierdzisz, że piękna Pusia musi mieć małe - pomyśl. Los jej dzieci może być równie tragiczny jak tych dwóch pięknych kotek
Uwaga na koty wolnożyjące i dokarmiane!
Uwaga na koty wolnożyjące i dokarmiane!
Dowodów nie mam. ale przypuszczenia poważne że ktoś w Białymstoku wywozi koty W ciągu ostatnich 2-3 mcy kilkanaście kotów zostało znalezione daleko od domu (kilka- kilkanaście km) Przypadek ?!
Choćby z ost sobory - kotek potrącony na Pogodnej zaginął w odległości 12 km!!! Znaleźli się właściciele, walczyliśmy, kotek był za mocno poturbowany :( Uważajcie na koty wychodzące i dokarmiane, zwłaszcza takie które mogą dać się złapać obcej osobie.
Maleńkie Boby walczą
Jestem kotkiem, który nigdy nie dorośnie. Ledwie otworzyłem oczki zalała je ropa. To bardzo boli Umrę niedługo – cichutko, nie mam siły prosić o pomoc Chciałbym żyć pomimo że pewnie nigdy nikt nie będzie mnie kochał. Przecież są nas tysiące. Tysiące niepotrzebnych, tysiące niechcianych, bezmyślnie powołanych na świat.
Niby wiadomo, że tak będzie W końcu przez 10 lat można się było przyzwyczaić… A jedna za każdym razem boli. Kolejne maluszki chorują. Walczą o życie. Niby dlaczego miałoby nie być skoro nadal słyszymy "moja kotka będzie miała małe, potem rozdamy" "nie będę jej krzywdził sterylizacją" Tyle że to my zbieramy potem te bidki zmarznięte. To my patrzymy jak cierpią i umierają.
Oto malutki Boby Budownicze – wyciągnięte z wielkiej budowy na Wierzbowej. Czy przeżyją? Walczymy
Oprócz Bobów mamy już ponad 30 małych bidek. Jeśli ktoś chciałby pomóc może: Stworzyć dom tymczasowy - przygarnąć kruszynę na kilka dni, tygodni... przygotować paczkę z jedzonkiem dla maluszków - podrzucić do zaprzyjaźnionej lecznicy, lub napisać do nas. Skorzystać ze zbiórki na https://www.ratujemyzwierzaki.pl/paczka4 Wpłacić pieniążki na konto: Bank: BOŚ SA O. w Bialymstoku Nr konta: 87 1540 1216 2054 4458 2306 0001
Z dopiskiem "Paczka dla kociaczka"
Dzieci adoptowały wirualnie Kacperka :)
Edit: - Kacperek znalazł dom :)
W młodych ludziach nadzieja na lepszą przyszłość :) Super dzieciaki z Akademii Dobrego Startu z Grajewa adoptowały wirtualnie Kacperka. Dużo małych, gorących serduszek o nim myśli :)
Gdyby ktoś chciał zaopiekować się wirtualnie którymś foooterkiem to śmiało :) (Adopcje wirtualne)
A Kacperek - no cóż, marzy już tylko o domu... KACPEREK (ok. 7 mies.) to drobny wręcz filigranowy, wielce towarzyski koteczek, nieustannie domagający się pieszczot. Kicio jest kochaną, słodką przylepką. Chętnie obserwuje świat za oknem i w domku. Opiekunce lubi wyłożyć się na łóżku, pozaczepiać raz po raz tycając noskiem, z zapałam ociera się o człowieka, przytula. Można go nosić na rękach. W ogóle lubi pobrykać i poszaleć a najlepiej z innym zwierzakiem dlatego szukamy mu domku wielozwierzęcego. Kacperek na początku znajomości to bojaźliwe i ostrożne zwierzątko dlatego w grę wchodzi tylko domek niewychodzący z osiatkowanym balkonem. Kot jest odrobaczony, zaszczepiony, wykastrowany i ma książeczkę zdrowia. Kontakt: Ania - 514 979 464
Zmieniony ( 28.06.2019. )
Syndrom niekastrowanego kocurro :(
Mamy właśnie nie-przyjemność obserwować SNK - syndrom niekastrowanego kocura. Wiosna jest. Zakochać się warto niezależnie od gatunku. Lecieć za panną w świat nie patrząc na psy, samochody i co gorsza czasem - ludzi. Nie zawsze dobrych :( Więc idą te biedne kociska, dostają miotłą po grzebiecie (bo jęczą pod balkonem) lub po mordzie pazurem (bo kot-kurencja się waleczna trafiła). Przy okazji łapią nieuleczalne choroby od "zioma z dzielni" który ma wszystkie najgorsze wirusy do wypróbowania. I gubią się, giną, wpadają pod auta albo po prostu umierają od głodu i chorób. To nieprawda że "kot chciał to sobie poszedł". Poszedł, bo tak kazał instynkt. Wola nie ma tu nic do rzeczy. To nieprawda, że kastracja robi kotu krzywdę. O wiele częściej zbieramy kocie nędze skrzydzone przez nie-kastrację. Skoro jesteśmy (ponoć) istotami myślącymi to powinniśmy zrozumieć - zabraliśmy kotom naturalny świat pól i łąk. Muszą żyć w mieście - środowisku zupełnie dla nich nienaturalnym i nieprzyjaznym. Musimy więc myśleć za nie. Wykastrować. Zabezpieczyć okno. Osiatkować balkon. Po to, żeby nie było przypadków jak Paszek. Wraca do zdrowia, ale trudno sobie wyobrazić ile przecierpiał
Zmieniony ( 16.05.2019. )
Ogromne guzy, ogromny ból
Nie, nie chciałam mieć dzieci – nie mam jeszcze roku, sama
jestem jeszcze dzieckiem.
Nie chciałam rodzić ich w brudnej piwnicy – przerażona, obolała, bez sił.
Nie, nie chciałam patrzeć jak „człowiek” je topi - ich śmierć złamała mi serce
O tym, że nadal żyję przypominał mi tylko palący ból.
Osierocona mamunia – biedna kotka znaleziona w dramatycznym
stanie. Straciła dzieci, w sutkach wywiązał się stan zapalny. Każda karmiąca
mama wie, jak to boli :(
Potrzebuje wielu ciepłych myśli – na razie jest tak obolała, że opiekunka boi
się jej dotykać.
Potrzebuje dobrego domu – kiedy dojdzie do siebie będzie uroczą kotunią.
Potrzebuje pieniążków na pokrycie kosztów leczenia
Gdyby ktoś chciał pomóc Mamuni może wesprzeć
zbiórke
Futerko, o które tak dbałam już nie jest głaskane. Moje mruczenie nikogo nie cieszy. Została tylko samotność, pusta kanapa i cisza…
Kropka jest starszą kotką. Przemiłą, mruczącą, garnącą się do człowieka. Obecnie została sama w pustym mieszkaniu. Może ktoś przygarnie kotunię na te ostatnie kocie lata?